Rację miał Edward Stachura, pisząc, że "wędrówką jedną życie jest człowieka". Wędrówką jest również życie w popkulturze, jest odkrywaniem nowych szlaków i drogowskazów, dostrzeganiem nowych możliwości i cudowności.
Byłam kiedyś gdzieś indziej, ale ile można stać w jednym miejscu? Pisałam o książkach, ale ile można pisać tylko o książkach, skoro w mojej głowie wylegują się ładni brytyjscy aktorzy (okay, niemieckiego Irlandczyka i Australijczyka też tam można spotkać), biega Roszpunka z patelnią, Doctor ratuje Wszechświat po raz milionowy, a Sauron znowu łypie okiem na udręczone Śródziemie.
Dzień dobry więc, dygam po pensjonarsku i witam Was na blogu o tematyce jeszcze niesprecyzowanej, nie mówiąc o celu i zamierzeniach. Będę sobie po prostu dalej wędrować, a Wy możecie się przyłączyć i nawet zagaić jakąś rozmowę. Chowam ciastka po kieszeniach, a w wypchanym plecaku zawsze mam termos z pachnącą, brytyjską herbatą. Ale żebyście nie mówili, że nie zostaliście ostrzeżeni! Możecie spodziewać się:
- ciężkich, bardzo, bardzo ciężkich toreb z książkami. Mogę was zarzucić tytułami, które kompletnie się ze sobą nie wiążą, piszczeć Wam do ucha, krzyczeć, że "TO BYŁO DOSKONAAAŁEEE!", w najmniej spodziewanym momencie zacząć cytować Szekspira albo pół drogi mówić o tym, że to nie Słowacki, ale Stachura wielkim poetą był. A Tolkien pisarzem.
- kurzu. Albo odgłosów TARDIS i lądowania w przeszłości.
- fangirlingu. Dziwnych obrazków. Słowotoku. Analiz mających na celu wykazanie tak oczywistego faktu jak perfekcyjność Jamesa McAvoya (i całej reszty).
- poezji. Bo tak. I ckliwych, romantycznych filmów tuż obok przygodówek, siekanin i filmów o super bohaterach.
- omylności, braku researchu, braku elokwencji, braku inteligencji (tu wstawcie szereg innych, mądrych słów, które mówiłyby o tym, czego jeszcze mi brak - czasami), błędów gramatycznych, ortograficznych i interpunkcyjnych (wybaczcie umysłowi ścisłemu).
- wmawiania, że tak naprawdę uczę się w szkole Profesora X (chyba nikt nie wątpi w to, że mam super moce?), mieszkam gdzieś pomiędzy Narnią a Śródziemiem, weekendy spędzam, podróżując z Doctorem, choć czasami zdarza mi się wpadać na 221B Baker Street, by poprzeszk... ekhm, porozwiązywać zagadki kryminalne, a wolnych chwilach ratuję świat. Albo honor króla. W zależności od nastroju.
Słowem, będę zawalać mikroskopijny ułamek Internetów, the game is on!
Jeżeli Brulion Cię zmęczył, to dobrze zrobiłaś ;) Chętnie będę zaglądała i czytała u Ciebie czym się aktualnie zachwycasz, czy co Cię irytuje. Tak ostatnio nawet zaglądałam do Brulionu i patrzyłam, że nic tam nie ma nowego - to teraz będzie, tylko że pod innym adresem :D
OdpowiedzUsuńBędzie i to będzie częściej! Choć troszeczkę inaczej, będzie więcej pisków i notek nie mających sensu. No, mniej poważnie będzie, tak by mi było dobrze :)
UsuńWidziałam, że skądś Cię kojarzę! No wiedziałam, no! I patrzę na komentarz wyżej... i cóż, zdziwiłam się. W ostatnim czasie chyba wszyscy zmieniają blogi, co to się dzieje z tą naszą blogosferą. ^.^
OdpowiedzUsuńW każdym razie życzę powodzenia i mam nadzieję, ze doskonale odnajdziesz się w nowym miejscu. ;)
Wiesz, gdy zakładałam tamtego bloga, moim życiem były książki. Teraz odkryłam kino, filmy, seriale, nauczyłam się o nich mówić, wsiąknęłam w Internet (tumblry, twittery i te sprawy - bardzo niebezpieczne), więc musiałam zmienić miejsce. Nie pisać się nie da, jeśli nie ma się wystarczająco dużo słuchaczy, którzy wytrzymywaliby zachwyty i nieskładną gadaninę. :)
UsuńDziękuję, miło, że jesteś.
You had my curiosity, but now you have my attention. Będę zaglądać, bo wszystko to, czego mogę się spodziewać, jest bliskie memu sercu.
OdpowiedzUsuńLet the game be on.
Miło mi :)
UsuńJak będzie, to się okaże, ale chyba nie nudno! Tego życzę;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będzie! Dzięki :)
UsuńŚwietny wpis początkowy!
OdpowiedzUsuńŻyczę, byś zrealizowała na tym nowym blogu wszystko, co sobie założyłaś :)
Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa.
Dziękuję i również pozdrawiam! :)
Usuń